This page has moved to a new address.

Jaki kapitał na początek na giełdzie?

Cafe GPW: Jaki kapitał na początek na giełdzie?

środa, 27 stycznia 2010

Jaki kapitał na początek na giełdzie?

Wiele osób zastanawia się, jaki kapitał wystarczy, żeby zacząć inwestować na giełdzie. No dobra, mało kto się nad tym zastanawia. Tendencja jest taka, że ktoś uzbiera kilka stówek, może dwa tysiące, zakłada konto u brokera i ma wizję siebie jako rekina giełdy i milionera (ekhm...). Kto jest już jakiś czas na parkiecie, na pewno wie, jak jest naprawdę. Więc od jakiego kapitału zacząć naukę inwestowania? A może w ogóle nie ryzykować i uczyć się tradować na koncie demo (tzw. paper trading - tradowanie na papierze)?

Paper trading i wirtualne pieniądze


To jest częsta rada, którą usłyszą początkujący. Naucz się inwestować na wirtualnych pieniądzach, na koncie demo, a dopiero jak będziesz miał pewność siebie, przejdź na handlowanie z prawdziwymi pieniędzmi. Wydaje się, że to logiczne podejście, ale takie nie jest. Alexander Elder pisze w swojej książce, że trzy podstawowe elementy gry na giełdzie to:

1) solidna konstrukcja psychiczna
2) logiczny system inwestycyjny
3) dobry plan zarządzania pieniędzmi


Handlując na koncie demo możemy dopracować nasz system inwestycyjny i to jest dobre zastosowanie wirtualnych pieniędzy. Jednak gdy już będziemy mieli swój system, który działał dobrze na demo, może okazać się, że na prawdziwych pieniądzach coś nie gra i tracimy. Wynika to właśnie z pozostałych dwóch punktów. Dopiero inwestując swoje pieniądze, pojawia się strach przed ich utratą oraz żądza większego zysku - elementy, które nie istnieją na handlowaniu w demo. Dopiero na prawdziwych pieniądzach można pracować nad swoją psychiką i planem zarządzania pieniędzmi. Dlatego też zachęcam do tracenia prawdziwych pieniędzy ;).

Jaki kapitał na start?

Skoro najlepiej uczyć się na własnych pieniądzach, a na dodatek raczej pewne jest, że początkowo będzie się tracić, jaka kwota wchodzi w grę?
Na pewno nie za mała. Trzeba pamiętać o prowizjach, płaconych przy kupnie i sprzedaży. Niby to tylko parę złotych, a tu nagle pod koniec miesiąca okazuje się, że wyszlibyśmy na "zero", ale zapłaciliśmy 40zł prowizji i jesteśmy o te 40zł do tyłu.

Przykład - kapitał 400 zł.
Powiedzmy że chcemy kupić akcje 4 spółek, prowizje od każdej transakcji są po 3 zł. Czyli mamy akje łącznie za 388zł i na starcie jesteśmy 12 zł do tyłu. Na trzech akcjach straciliśmy, na jednej złapaliśmy końcówkę trendu i straciliśmy tylko 5zł. Całkiem nieźle. Ale przy sprzedaży zapłaciliśmy znowu 12 zł prowizji, czyli jesteśmy stratni 12 + 5 + 12 = 29 zł, czyli zostaje nam 371 zł po czterech transakcjach. To tylko przykład, ale widać chyba że przy za małym kapitale ciężko o dywersyfikację, poza tym zostanie szybko zjedzony przez połączone siły prowizji i strat.

Za duża kwota też nie jest za dobra. Prowizje już tak nie bolą, ale podczas nauki inwestowania osoba niedoświadczona może łatwo stracić sporą część kapitału. Bardzo łatwo. Elder pisze, że nie widzi sensu gry kwotą mniejszą niż 20 000$. Z tym się akurat nie zgodzę. Według mnie lepiej uczyć się na małej kwocie, a potem stopniowo zwiększać zaangażowanie.

Jaka kwota jest odpowiednia? Coś z przedziału 5000 - 10 000 zł wydaje się rozsądną sumą. Oczywiście są to kwestie indywidualne. Jeśli ktoś traktuje kwotę 7000 zł jak oszczędności życia, to raczej nie powinien nawet patrzeć na wykresy. Trzeba brać pod uwagę, że przez pierwsze lata przeważnie się traci i pod koniec roku na bilansie może pojawić się strata np. 2000 zł. Taka jest giełda.

Kiedy zwiększyć kapitał?

Kwota z zakresu 5000 - 10000 zł daje możliwość dywersyfikacji, nauki zarządzania kapitałem. Jest na tyle duża, że zależy nam na tych pieniądzach, czyli psychika też bierze udział w grze.
Gdy z własnych notatek zobaczycie, że uzyskujecie dobre wyniki, nie tracicie pieniędzy i jesteście w stanie wyjść ponad kreskę, jest to jeden z pierwszych znaków, że można wrzucić na parkiet większy kapitał.

Skąd wziąć duży kapitał? Grając na giełdzie tymi 5000 zł można równolegle oszczędzać część pensji na np. lokacie. Dzięki temu nie tracimy na parkiecie wszystkich oszczędności, a narażamy tylko te 5000zł. Jak już stwierdzimy, że jesteśmy gotowi, będziemy mogli zwiększyć zaangażowanie do np. 35000zł, zależnie od tego, kto ile uzbierał. Oczywiście nie stanie się to z miesiąca na miesiąc, jestem świadom, że ciężko odłożyć te kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale nie czarujmy się, że zarobimy tyle z początkowego kapitału 3000zł. A że można odłożyć taką kasę świadczy choćby blog APP. Można? Można ;). Wtedy dopiero można zobaczyć w praktyce, co znaczy zysk 10% na 5000zł a zysk 10% na 35000zł.

Jaka kwota na początek? Stu zapytanych o to traderów udzieliło by pewnie kilkudziesięciu różnych odpowiedzi. Temat kapitału na początek jest mocno dyskusyjny. Dla jednej osoby kilka tysięcy złotych to niewiele, raptem połowa wypłaty, dla kogoś innego to dwa miesiące pracy. Pamiętajmy, że inwestowanie to ciężkie zajęcie i wymaga wielu poświęceń - czasu na naukę, czytanie książek, oszczędzanie kapitału. Powoli, powoli, a będzie dobrze :].

Komentarze (2):

17 stycznia 2011 18:30 , Anonymous Anonimowy pisze...

jak dla mnie bez sensu jezli chodzi o kwote minimalna. Trzeba sprawdzić jaka jest prowizja maklera i jaka jest minimalna kupujemy akcji za tyle żeby nie byla to prowizja minimalna ale lekko ponad (np w mbank aby prowizja wyniosla ponad 3zł) Do nuaki takie kwoty najlepsze. Prowizja jest procentowa wiec nie wazne czy kupimy za 10k czy za 1k kurs musi wzrasnac o tyle samo aby inkasować zysk. Spadki są już odczuwalne, straty też na początek 1200zł w jedna spolke to dobra bariera. Pozniaj mozna dokladać

 
10 marca 2011 22:42 , Blogger Simon pisze...

Kwestia podejścia, którą omówiłem powyżej w artykule. Wg mnie bez sensu jest zaczynać z 1000zł, chyba że naprawdę tylko po to, żeby zobaczyć, jak działa giełda.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna